poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 1

Rozdział 1 ~ ' Pogrzeb '

Stałam na cmentarzu i patrzyłam, jak zakopują mojego ojca. Trumna była zamknięta, przyszła kolej na to, abym ja wrzuciła piasek i kwiaty do wielkiej dziury. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, straciłam o. Straciłam ojca. Zamordowano go. I jeszcze w dodatku nie złapaliśmy przestępcy.
- Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz - usłyszałam charakterystyczne zdanie proboszcza. Kciukiem przetarłam łzę i cicho westchnęłam. Ledwo trzymałam się na nogach, nie miałam pojęcia co zrobić. Byłam kompletnie bezradna, pierwszy raz w życiu. Nie mogłam od tak przywrócić mu życia. Moja matka stała i szlochała, zakrywając swoją twarz dłońmi. Ja natomiast obejmowałam brata, który próbował jakoś się trzymać. Nie wychodziło mu to za dobrze, ponieważ wyglądał tak, jakby zaraz miał zemdleć. Starałam się dodać mu otuchy, jakoś pocieszyć. Niestety na nic to wszystko wychodziło, gdyż ja również nie czułam się lepiej. Kochałam tego faceta. On mi pomagał wyjść z kłopotów, on wykazywał się niebywałą cierpliwością w tłumaczeniu mi fizyki, on kupował mi bajki  Scoobe Doo, on mnie zaraził muzyką Michaela Jacksona, on nauczył mnie jeździć na rowerze, on zabierał mnie na wycieczki po świecie, on zawoził i odbierał mnie ze szkoły, on wycierał moje łzy kiedy coś mi nie wychodziło, on uratował mnie przed gwałcicielem, on się o mnie troszczył, on wprawiał mnie w dobry nastrój, on wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Teraz to wszystko zniknęło, jego już nie ma. I nigdy go już nie będzie. Zostałam sama. Ja, mama i brat. Byłam przepełniona pustką, najchętniej zamknęłabym się w pokoju i płakała jak głupia. Niestety ktoś w rodzinie musiał mieć łeb na karku i oczywiście padło na mnie. Co miałam zrobić, musiałam zachować zimną krew i udowodnić, że to mną nie wstrząsnęło. Że nie wyprowadziło mnie to z równowagi, że nie będę musiała chodzić do psychologa, że się tym nie przejęłam, że jestem silna, twarda i stanowcza. Kogo ja oszukiwałam? Bałam się. Nie mogłam sobie wyobrazić sobie dalszego życia bez mężczyzny mojego życia. 
- Angela... - usłyszałam szept mojej przyjaciółki, która chwyciła mnie za rękę. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że wszyscy powoli się rozchodzą. Przecież dopiero, co go pochowali i już wszyscy znikają! Co to miało być? On nigdy nikogo nie zostawił w potrzebie, a oni tak po prostu odchodzą. Odbębnili to, co mieli i poszli.
- Angela... - Olivia spojrzała mi prosto w oczy i posłała smutny uśmiech, by następnie mnie przytulić - tak mi przykro... Musimy powoli już iść, bo Twoja matka zorganizowała kolację by uczcić Twojego ojca, pamiętasz? - zapytała delikatnie. Westchnęłam ciężko i przysiadłam przy grobie, dając upust łzą. Zapomniałam przez chwilę o całym Bożym świecie. 
- kocham Cię tato - wyrzuciłam z siebie ciężko. Te słowa wypowiadałam z wielkim i trudem i łatwością jednocześnie - obiecuję, że Cię pomszczę i złapię One Dark. Masz moje słowo - przyrzekłam. Nie miałam zamiaru pozwolić im, zabić kolejne osoby. Już jedną jej odebrali, to był ich koniec. Sprowokowali Angele Parter. To był zły znak, szczególne dla przestępcy. Wstałam, opierając się o swoje kolana i ruszyłam wolnym krokiem przed siebie - pamiętam - rzuciłam, przechodząc obok Olivii. 
Niedługo potem znalazłam się w wielkiej sali, która była nad wyraz dołująca. Czarne zasłony, czarne obrusy, przygnębiająca muzyka i ciemne stroje. Może i był to pogrzeb, ale na każdym kroku przypominano o śmierci najlepszego mężczyzny na całej półkuli ziemskiej. Usiadłam przy mamię, nie pozwalając sobie już na płacz. Po prawej stronie miałam brata, który nie odezwał się słowem. Na ścianie wisiało jego zdjęcie, pochodzące z ich wspólnego wypadu na ryby.Był wtedy taki szczęśliwy i uśmiechnięty, zadowolony z życia. Teraz to minęło, zostało po nim tylko wspomnienie. 
Moja matka przemawiała, ale zamknęłam się na wszystko wokół siebie, by pogrążyć się w swojej osobistej żałobie. Nie znałam lepszego człowieka od Scotta, był uczciwy, porządny, dobry i kulturalny. Zajmował się rodziną, pracował na jej utrzymanie i robił wszystko, by niczego nam nie brakło. Teraz brakuje mi właśnie jego. Gdybym mogła cokolwiek zrobić, by mógł wrócić. Zrobiłabym to. Obudził mnie dotyk matki.
- Powiesz coś? - mruknęła. Wstałam niezgrabnie, jednocześnie prostując swoją czarną sukienkę. 
- Ja? - jęknęłam. Kiwnęła głową, a ja przegryzłam w zdenerwowaniu dolną wargę - no dobrze - zaczęłam niezbyt zadowolona - jak wszyscy pewnie wiecie, jestem jego księżniczką - uśmiechnęłam się na to. Zawsze tak do mnie mówił, bym jego kochaną księżniczką - a dla tych, którzy nie wiedzą, nazywam się Angela Parter - przejęłam dłonią po włosach - jego nagła śmierć mną mocno wstrząsnęła. Na początku nie mogłam w to uwierzyć, ponieważ zawsze przy mnie był, a teraz go być nie miało. Jednak mam mówić coś dobrego - zamyśliłam się na krótką chwilę. Było tyle rzeczy wart opowiedzenia, a jednocześnie chciałam to wszystko zostawić dla siebie - pamiętam, jak tata kupił mi psa. Nazywała się Hera i do teraz żyje. Ona bardzo go polubiła. Niemal każdej nocy siusiała mu pod drzwiami i podgryzała buty. Dlatego często miał nowe - usłyszałam ciche śmiechy zebranych - kiedy złamał nogę, byłam jego pielęgniarką, a miałam wtedy sześć lat - zaśmiałam się i oparłam dłonie o blat stołu - miałam przybory lekarskie,takie zabawkowe i co godzinę operowałam mu nogę  - z trudnością opanowywałam szloch, który coraz bardziej chciał wydostać się na powierzchnie. Zacisnęłam oczy i ciągnęłam dalej - kiedy zaczęłam pracować jako policjantka, często przychodził do mojej pracy, by przynieść mi ciepłe pączki herbatę z cytryną. Siedzieliśmy razem na biurku i się wygłupialiśmy. Czasami robiliśmy sobie żarty z moich współpracowników, a potem dostawałam bure od szefa. Tworzyliśmy zgrany zespół i ja naprawdę go kocham. Wierze i czuję to, że stoi obok i mnie obejmuje. Tak wiele miałam mu jeszcze do powiedzenia i on o tym wiedział. Na dobranoc złączaliśmy małe palce, to było takie nasze wyznanie miłości. Ufaliśmy sobie bezgranicznie. Mam nadzieje, że jest ze mnie dumny, bo ja z niego jestem. Mam ochotę go przytulić i obejrzeć z nim Bonda. Brakuje mi jego zarostu, który mnie drażnił, gdy całowałam go w policzek. Nadal jesteśmy ze sobą mocno związani, dziękuje - nabrałam głębokiego powietrza i usiadłam. Matka położyła mi dłoń na kolanie.
- To było piękne - szepnęła mi do ucha i pocałowała wnętrze dłoni. 
- Chciałaś powiedzieć, że przykre - odwróciłam wzrok i wzięłam łyka czarnej kawy. Nigdy jej nie piłam i nigdy nie lubiłam. Jednak nie miałam zamiaru dzisiaj wybrzydzać. Tata by tego nie chciał.


Oto pierwszy rozdział. Liczę na wasze komentarze i to koniecznie! Bo bez nich, nie powstanie drugi rozdział. No chyba, że nie chcecie, to się nie pojawi. Ale mam nadzieje, że wyszło dobrze.;) 

Wasza Lux

piątek, 27 września 2013

Prolog

- Marcus! - usłyszałem swoje imię, które wypowiedziała dobra znajoma. Jej głos drżał, była załamana. Odwróciłem się natychmiast, coś się stało? Jej twarz zalana była łzami, cała się trzęsła. Ruszyłem gwałtownie w jej stronę i chwyciłem za ramiona.
- Co się stało, Alice? - zapytałem przerażony i zmartwiony jej stanem. Opuszkami palców wytarłem jej lzy, o wiele piękniejsza była z szerokim uśmiechem na twarzy, który rzucał się w oczy. Potrafiła zarazić ludzi swoim dobrym humorem, a teraz... teraz zarażała mnie przygnębieniem, strachem i smutkiem.
- On nie żyje. Został zamordowany. Rozumiesz to? Zabili go! Ta cholerna piątka... - wtuliła się w moje ramię, czułem jej łzy na skórze. Głaskałem jej włosy, próbowałem pocieszyć. 
- Oh, tak mi przykro - wyszeptałem do jej ucha. Nie wiedziałem co powiedzieć. Scott co prawda miał problemy z gangiem, któremu groził. Powiedział mi to w tajemnicy, tuż przed śmiercią. Nie zdradził nazwisk, nie zdążył. Byłem policjantem i pozwoliłem przyjacielowi umrzeć. Po cholerę taplał się w tym bagnie? Po co mu to było? Przecież wiedział, że Ci mężczyźni są niebezpieczni. Wiedział, że nikt ich jeszcze nie złapał, nikt nie wie kim byli. Byli świetni w swoim fachu, ale też budzili postrach w Londynie - złapię ich, masz moje słowo - obiecałem poważnym tonem, który przepełniony był nienawiścią. Gdybym tylko ich spotkał, nie przeżyli by tego. Postanowiłem postawić cały komisariat na nogach, by ich dorwać. Nie miałem zamiaru pozwolić im, bezkarnie przemieszczać się po ulicach, gdy życie bliskich jest w niebezpieczeństwie. 
- Nie wiem jak zareaguje Angela, ona jeszcze o tym nie wie - wyżaliła się. Była to ich córka, policjantka w moich szeregach, bardzo uzdolniona w tej dziedzinie. Westchnąłem ciężko. Sam nie wiedziałem jak się zachowa, darzyłem ją szacunkiem i wiedziałem, że robi to, co uważa za słuszne. Była twarda i nieugięta, skuteczna. 
- Sądzę, że przyjmie to jak mężczyzna. Weźmie to na klatę, ale prawdopodobnie w środku się załamie - rzuciłem, powoli wypuszczając ją z ramion - da sobie radę, Ty też musisz - posłałem jej smutny uśmiech. Chciałem dodać Alice otuchy, była tak zrujnowana przez życie. I nie tylko ona, ja też. Był w końcu moim przyjacielem, teraz miałem go nigdy nie zobaczyć.
- Mam do Ciebie prośbę, Marcusie - westchnęła, wycierając chusteczką załzawione oczy.
- Co tylko zechcesz.
- Przekażesz to mojej córce? - odwróciłem wzrok. Niepewnie jednak zgodziłem się, nie mogłem jej odmówić. Alice nie ma sił, by o tym mówić. Nawet jeśli chodziło jej córkę, nie dałaby rady. Podszedłem do mojego biurka, by przez mały automacik, wydać polecenie sekretarce.
- Rose, wezwij mi Angele Parter.


~~~~~~~~~~~~~

Tak więc o to jest prolog. Nie przejmujcie się, że nie jest z perspektywy żadnego z chłopaków, ale to tylko takie wprowadzenie. Rozdziały będą prowadzone już jako inna postać. Więc, liczę na wasze komentarze, im więcej ich - tym szybciej pierwszy rozdział. Tak więc, zapraszam was na opowiadanie 'Love Above All ' <3

Wasza, Lux. 

czwartek, 26 września 2013

Bohaterowie


Angela Parter
25 lat, policjantka, widzi w świat w dwóch barwach - białych i czarnych.



Olivia Wince 
27 lat, partnerka i przyjaciółka Angeli, osierocona optymistka



Zayn Malik
26 lat, kryminalista, wiecznie naburmuszony, bez kija lepiej nie tykać.


Marcus Adams
43 lata, szef w policji, samotny i zakochany w matce Angeli



Alice Porter 
43 lata, pani mecenas, wdowa, matka Angeli 



Harry Styles 
25 lat, kryminalista, cholerny babiarz 


Louis Tomilson  
27 lat, kryminalista, wieczny dzieciak, który kocha zabijać.


Niall Horan  
23 lata, kryminalista, głodny, wesoły i nie panujący nad swoimi emocjami 



Liam Payne  
27 lat, kryminalista, najmilszy w gangu 



Simon Parter   
15 lat, brat Angeli,kochany i dojrzały kujonek.




* Pragnę oznajmić, że lata chłopców są inne, niżeli w rzeczywistości na rzecz opowiadania :)