sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 7

Rozdział 7 – „Chcę byś była szczęśliwa”



Nie miałam się w co ubrać, więc jeden z chłoptasiów Zayna, przyniósł mi zwykłe spodnie i bluzę z kapturem. Włosy zostawiłam rozpuszczone i w towarzystwie blondyna, opuściłam pokój. Ręce złożone miałam na krzyż i na wszystkich patrzyłam się spode łba.
- Gotowa? – zapytał z dzikim uśmiechem na twarzy.
- Ta, jasne – odpowiedziałam ruszając powolnie w stronę drzwi.
Wiedział, że nie ucieknę. Dałam mu słowo, więc nie martwił się moją nagłą zmianą decyzji. Miałam zaciśnięte usta w złości. Czułam na twarzy przyjemny powiew powietrza, który dodał mi otuchy. Spotkam mojego brata i to się w tym momencie tylko liczyło. Tak bardzo za nim tęskniłam. On na pewno nie wiedział, co się ze mną działo i zapewne zamartwiał się na śmierć.
Mężczyzna otworzył mi drzwiczki od czarnego garbusa i gestem zaprosił mnie do środka. Odwróciłam wyrok i wsiadłam i naburmuszoną miną. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi i już po paru sekundach on znalazł się obok mnie. Spojrzałam się na niego poważnie i westchnęłam.
- Mam do ciebie prośbę – powiedziałam poważnym tonem – nie zniszcz tego dnia mojemu bratu. Żadnych pistoletów, bójek, kłótni i tym podobnych. Nie chce, by Simon się o mnie martwił, rozumiesz? – zacisnęłam mocno usta, nie dopuszczając wylać się łzą. Ten natomiast siedział przez chwilę w milczeniu i zacisnął dłonie na kierownicy.
- Ok, twój brat nie będzie miał powodów do obaw.
- Dziękuje – natychmiast odwróciłam głowę i oparłam czoło o szybę, przymykając na chwilę oczy.
Więcej się nie odezwaliśmy. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać i chyba z wzajemnością. Bolało mnie to, że będę musiała okłamać brata. Powiem, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, uściskam go i pogratuluję zwycięstwa w konkursie, który na pewno wygra i wyjdę. Przed długi czas znowu nie będzie mnie słyszał i widział. Może już w ogóle mnie nie zobaczy. Nie chciałam by cierpiał.
Godzinę później znaleźliśmy się już na miejscu. Wysiadłam jak najszybciej i ruszyłam w stronę wejścia do dużego budynku, który zbudowany był ze starych cegieł. Nagle ktoś mną szarpnął. Zayn.
- Co?! – krzyknęłam, patrząc się na niego pełnym nienawiści wzrokiem. Widząc wyraz mojej twarzy, zdziwił się delikatnie, ale chwycił moją dłoń – co ty do jasnej cholery wyprawiasz? – warknęłam.
- Idziemy na konkurs twojego brata, co mu powiesz? Poznaj człowieka, który mnie uwięził? – spytał z sarkazmem. Zdałam sobie sprawę, że miał rację. Nie pomyślałam, co mu powiem. Musiałam go jakoś przedstawić, a ten sposób był najłatwiejszy.
- Mam cię serdecznie dosyć. Gdybyś się nie pojawił w moim życiu, nie byłoby problemu! – syknęłam, zaciskając wolną pięść.
Policzyłam więc do dziesięciu, by się uspokoić, a następnie weszliśmy do pomieszczenia, w którym było pełno ludzi, podziwiających swoje pociechy. Wzrokiem poszukałam swojego brata. Rozmawiał z mamą i Marcusem. Jednak najbardziej zdziwił mnie ten cały Styles, który opierał się o ścianę kawałek dalej od rodziny. Jego widok mnie mocno zdenerwował, więc puściłam dłoń mojego „chłopaka” i ruszyłam w stronę mojego „brata”. Chwyciłam go za koszulę i mocno przycisnęłam go do ściany.
- Co ty tutaj do cholery robisz, co?! – krzyknęłam. Jego wzrok wyrażał zaskoczenie.
- O to samo mógłbym zapytać ciebie – zakpił. Pchnęłam go znowu, ale tym razem głową uderzył w ścianę. Chciałam przywalić mu z pięści, ale w ostatniej chwili powstrzymał mnie Zayn.
- Uspokój się. Pamiętasz o co mnie poprosiłaś? – puściłam go. Miał racje, to był dzień Simona, a w  ten sposób mogłam go zepsuć – a tobie, radzę stąd znikać – przez chwilę mierzyli się wzrokiem, ale ten w lokach w końcu odszedł.
Następnie ruszyliśmy wtuleni do mojej rodziny. Simon na mój widok cały się rozpromienił i rzucił mi się na szyje.
- Angela! – krzyknął cały rozpromieniony – co się z tobą działo, nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie bałem. Nawet myślałem powoli, że się nie zjawisz na konkursie… - pocałowałam go w czoło.
- Oh, Simon. Dobrze wiesz, że nie mogłabym przegapić tego dnia – posłałam mu czuły uśmiech i mocno go przytuliłam – teraz najważniejsze jest to, byś skopał innym tyłek, co nie? – zaśmiałam się.
- A kto to? – zapytał, spoglądając na mężczyznę za mną. Westchnęłam ciężko. Puściłam go i stanęłam między nimi.
- Simon, to Zayn. Spotykam się z nim – odpowiedziałam, omijając jego spojrzenie.
- Znalazłaś sobie kogoś! – roześmiał się – już myślałem, że będziesz starą panną na wieki wieków amen
- Simon! – tym razem zaśmiał się Zayn.
- Sorka – podrapał się po głowie rozbawiony.


***

Konkurs się skończył, ale niestety mój brat miał trzecie miejsce i nie dostał się do następnego etapu. Ale to nic, ponieważ byłam z niego dumna, gdyż się nie załamał. Na jego twarzy ciągle był uśmiech, a kiedy tylko mógł, machał mi ze sceny. Podbiegł do mnie z niewielkim pucharkiem, który dostał w nagrodę.
- Jestem z ciebie dumna – powiedziałam szczerze.
- Weź go. To prezent ode mnie – rozszerzyłam oczy ze zdziwienia – chce byś miała coś ode mnie. Bo wiesz, ty mi coś ciągle dajesz, a ja tobie nic. Kiedy znowu wyjedziesz z Zaynem, to będziesz mogła spojrzeć na pucharek. To tak, jakbyś wzięła mnie ze sobą – po moim policzku poleciała pojedyncza łza.
- Skąd wiesz, ze wyjadę? – spytałam, podłamanym głosem. Ten chwycił mnie za dłoń i przystawił ją do swojego serca.
- Czuje to tutaj – odpowiedział – chcę byś była szczęśliwa. A jeśli on ci te szczęście daje to i ja jestem szczęśliwy – moja twarz była cała mokra od płaczu. Jego słowa tak mną wstrząsnęły, że moje ciało drżało – Angela, nie płacz. Obiecaj tylko, że będziesz dzwoniła do mnie kiedyś weźmiesz mnie do siebie na wakacje i będziesz mnie odwiedzała – poprosił. Zamurowało mnie to. Nie byłam w stanie mu tego obiecać. Nie wiedziałam nawet jak długo pożyje.
- Simon, ja…
- Dopilnuje, by dotrzymała obietnicy – wtrącił się Zayn, kładąc swoją dłoń na moje plecy. Przegryzłam dolną wargę i odwróciłam głowę w jego stronę. Na jego twarzy widać było ból i cierpienie. Nie miałam pojęcia co to znaczy i co mam nawet o tym myśleć.
- Dzięki, jesteś spoko – odezwał się do niego mój młodszy braciszek. Nawet nie mieli pojęcia, jak bardzo moje serce pękało z żalu i cierpienia



Jak tam kochani? Podoba się wam? 
6 kom - next