Rozdział 7 – „Chcę byś była szczęśliwa”
Nie miałam się w co ubrać, więc jeden z chłoptasiów Zayna,
przyniósł mi zwykłe spodnie i bluzę z kapturem. Włosy zostawiłam rozpuszczone i
w towarzystwie blondyna, opuściłam pokój. Ręce złożone miałam na krzyż i na
wszystkich patrzyłam się spode łba.
- Gotowa? – zapytał z dzikim uśmiechem na twarzy.
- Ta, jasne – odpowiedziałam ruszając powolnie w stronę
drzwi.
Wiedział, że nie ucieknę. Dałam mu słowo, więc nie martwił
się moją nagłą zmianą decyzji. Miałam zaciśnięte usta w złości. Czułam na twarzy
przyjemny powiew powietrza, który dodał mi otuchy. Spotkam mojego brata i to
się w tym momencie tylko liczyło. Tak bardzo za nim tęskniłam. On na pewno nie
wiedział, co się ze mną działo i zapewne zamartwiał się na śmierć.
Mężczyzna otworzył mi drzwiczki od czarnego garbusa i gestem
zaprosił mnie do środka. Odwróciłam wyrok i wsiadłam i naburmuszoną miną.
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi i już po paru sekundach on znalazł się obok mnie. Spojrzałam się na niego
poważnie i westchnęłam.
- Mam do ciebie prośbę – powiedziałam poważnym tonem – nie
zniszcz tego dnia mojemu bratu. Żadnych pistoletów, bójek, kłótni i tym
podobnych. Nie chce, by Simon się o mnie martwił, rozumiesz? – zacisnęłam mocno
usta, nie dopuszczając wylać się łzą. Ten natomiast siedział przez chwilę w
milczeniu i zacisnął dłonie na kierownicy.
- Ok, twój brat nie będzie miał powodów do obaw.
- Dziękuje – natychmiast odwróciłam głowę i oparłam czoło o
szybę, przymykając na chwilę oczy.
Więcej się nie odezwaliśmy. Nie miałam ochoty z nim
rozmawiać i chyba z wzajemnością. Bolało mnie to, że będę musiała okłamać
brata. Powiem, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, uściskam go i
pogratuluję zwycięstwa w konkursie, który na pewno wygra i wyjdę. Przed długi
czas znowu nie będzie mnie słyszał i widział. Może już w ogóle mnie nie
zobaczy. Nie chciałam by cierpiał.
Godzinę później znaleźliśmy się już na miejscu. Wysiadłam
jak najszybciej i ruszyłam w stronę wejścia do dużego budynku, który zbudowany
był ze starych cegieł. Nagle ktoś mną szarpnął. Zayn.
- Co?! – krzyknęłam, patrząc się na niego pełnym nienawiści
wzrokiem. Widząc wyraz mojej twarzy, zdziwił się delikatnie, ale chwycił moją dłoń
– co ty do jasnej cholery wyprawiasz? – warknęłam.
- Idziemy na konkurs twojego brata, co mu powiesz? Poznaj człowieka,
który mnie uwięził? – spytał z sarkazmem. Zdałam sobie sprawę, że miał rację.
Nie pomyślałam, co mu powiem. Musiałam go jakoś przedstawić, a ten sposób był
najłatwiejszy.
- Mam cię serdecznie dosyć. Gdybyś się nie pojawił w moim
życiu, nie byłoby problemu! – syknęłam, zaciskając wolną pięść.
Policzyłam więc do dziesięciu, by się uspokoić, a następnie
weszliśmy do pomieszczenia, w którym było pełno ludzi, podziwiających swoje
pociechy. Wzrokiem poszukałam swojego brata. Rozmawiał z mamą i Marcusem.
Jednak najbardziej zdziwił mnie ten cały Styles, który opierał się o ścianę
kawałek dalej od rodziny. Jego widok mnie mocno zdenerwował, więc puściłam dłoń
mojego „chłopaka” i ruszyłam w stronę mojego „brata”. Chwyciłam go za koszulę i
mocno przycisnęłam go do ściany.
- Co ty tutaj do cholery robisz, co?! – krzyknęłam. Jego
wzrok wyrażał zaskoczenie.
- O to samo mógłbym zapytać ciebie – zakpił. Pchnęłam go
znowu, ale tym razem głową uderzył w ścianę. Chciałam przywalić mu z pięści,
ale w ostatniej chwili powstrzymał mnie Zayn.
- Uspokój się. Pamiętasz o co mnie poprosiłaś? – puściłam go.
Miał racje, to był dzień Simona, a w ten
sposób mogłam go zepsuć – a tobie, radzę stąd znikać – przez chwilę mierzyli
się wzrokiem, ale ten w lokach w końcu odszedł.
Następnie ruszyliśmy wtuleni do mojej rodziny. Simon na mój
widok cały się rozpromienił i rzucił mi się na szyje.
- Angela! – krzyknął cały rozpromieniony – co się z tobą
działo, nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie bałem. Nawet myślałem powoli,
że się nie zjawisz na konkursie… - pocałowałam go w czoło.
- Oh, Simon. Dobrze wiesz, że nie mogłabym przegapić tego
dnia – posłałam mu czuły uśmiech i mocno go przytuliłam – teraz najważniejsze
jest to, byś skopał innym tyłek, co nie? – zaśmiałam się.
- A kto to? – zapytał, spoglądając na mężczyznę za mną. Westchnęłam
ciężko. Puściłam go i stanęłam między nimi.
- Simon, to Zayn. Spotykam się z nim – odpowiedziałam,
omijając jego spojrzenie.
- Znalazłaś sobie kogoś! – roześmiał się – już myślałem, że
będziesz starą panną na wieki wieków amen
- Simon! – tym razem zaśmiał się Zayn.
- Sorka – podrapał się po głowie rozbawiony.
***
Konkurs się skończył, ale niestety mój brat miał trzecie
miejsce i nie dostał się do następnego etapu. Ale to nic, ponieważ byłam z
niego dumna, gdyż się nie załamał. Na jego twarzy ciągle był uśmiech, a kiedy
tylko mógł, machał mi ze sceny. Podbiegł do mnie z niewielkim pucharkiem, który
dostał w nagrodę.
- Jestem z ciebie dumna – powiedziałam szczerze.
- Weź go. To prezent ode mnie – rozszerzyłam oczy ze zdziwienia
– chce byś miała coś ode mnie. Bo wiesz, ty mi coś ciągle dajesz, a ja tobie
nic. Kiedy znowu wyjedziesz z Zaynem, to będziesz mogła spojrzeć na pucharek. To
tak, jakbyś wzięła mnie ze sobą – po moim policzku poleciała pojedyncza łza.
- Skąd wiesz, ze wyjadę? – spytałam, podłamanym głosem. Ten
chwycił mnie za dłoń i przystawił ją do swojego serca.
- Czuje to tutaj – odpowiedział – chcę byś była szczęśliwa. A
jeśli on ci te szczęście daje to i ja jestem szczęśliwy – moja twarz była cała
mokra od płaczu. Jego słowa tak mną wstrząsnęły, że moje ciało drżało – Angela,
nie płacz. Obiecaj tylko, że będziesz dzwoniła do mnie kiedyś weźmiesz mnie do
siebie na wakacje i będziesz mnie odwiedzała – poprosił. Zamurowało mnie to.
Nie byłam w stanie mu tego obiecać. Nie wiedziałam nawet jak długo pożyje.
- Simon, ja…
- Dopilnuje, by dotrzymała obietnicy – wtrącił się Zayn, kładąc
swoją dłoń na moje plecy. Przegryzłam dolną wargę i odwróciłam głowę w jego
stronę. Na jego twarzy widać było ból i cierpienie. Nie miałam pojęcia co to
znaczy i co mam nawet o tym myśleć.
- Dzięki, jesteś spoko – odezwał się do niego mój młodszy braciszek. Nawet
nie mieli pojęcia, jak bardzo moje serce pękało z żalu i cierpienia
Jak tam kochani? Podoba się wam?
6 kom - next